Dziewczyna stanęła przed bramą.
-No to lecimy-Mruknęła zaciskając dłoń na rączce od ciemnej torby.
Pchnęła bramę i weszła na żwirową ścieżkę prowadzącą prosto pod wielkie drzwi.
Idąc ścieżką rozejrzała się wokół.Przed wielkim budynkiem przypominającym nieco zamek,znajdował się dziedziniec.Kilka ławek,równo przycięta trawa,gdzieniegdzie pod murem wysokie drzewa.
Chłodny wiatr rozwiał jej włosy.
Zapukała do drzwi.Czekała chwilę jednak gdy nikt nie otworzył po prostu nacisnęła na klamkę i weszła do środka.
Na przeciwko niej znajdowały się szerokie schody które pokrywał ciemny dywan.Drzwi po prawej stronie otworzyły się.Mężczyzna około trzydziestki podszedł do niej.Miał blond włosy i niebieskie,nieco chłodne oczy.Ubrany był elegancko.
-Nie nauczyli cię pukania do drzwi?-Spojrzał na nią surowo.
-Pukałam ale nikt nie otworzył.To weszłam-Wzruszyła ramionami ze znudzoną miną.
-Jesteś Sol,tak?
-Yep.
-Jestem Matthew.Mów mi Matt,dyrektor akademii.
-Akademii?Potrzebuję PRACY,nie szkoły!-Sol zaplotła ręce na piersi.
-Ten cały budynek to szkoła z internatem ale potrzebuję płatnych zabójców i łowców.
-Czyli kogoś takiego jak ja-Wtrąciła.
-Dlatego będziesz miała tutaj pokój-Ciągnął.-Jutro przejdziesz test który ostatecznie pokaże czy się nadajesz.
-Spoko.
-Zaprowadzę cię-Nie czekając na odpowiedź przeszedł przez przejście po lewej stronie.Ruszyła za nim korytarzem o ciemno czerwonych ścianach.Zaprowadził ją pod jedne z wielu drzwi.
-Twój pokój-Otworzył je.
Weszła do środka.Pod ścianą stało jednoosobowe łóżko,obok stolik nocny.W pomieszczeniu stała też duża komoda.Wszystko byłoby świetne gdyby nie to że te same przedmioty stały po drugiej stronie.Tyle że na drugiej komodzie znajdowały się kosmetyki,na stoliku nocnym książki oraz zdjęcie w ramce a na łóżku kilka kolorowych poduszek i błękitna narzuta.
Sol zmarszczyła brwi.
-Będę dzieliła z kimś pokój?
-Tak.
-Super.Marzyłam o tym-Mruknęła ze sarkazmem.
-Drzwi po lewo prowadzą do łazienki.Zostawię cię już-Matt uśmiechnął się oficjalnie i wyszedł.
-CUDOWNIE.Będę dzieliła pokój z jakąś uczennicą!-Prychnęła i położyła torbę na swoim łóżku.
Ubrania ułożyła w komodzie.Na szafce nocnej ustawiła kilka drobiazgów-szkatułkę z biżuterią,niewielki notatnik,komórkę.Białą kopertę wsunęła pod ubrania w komodzie a pokrowiec z brońmi pod łóżko.
Weszła do jasnej łazienki.Stanęła przed lustrem.Zobaczyła dwoje brązowych oczu,jasną cerę i ciemnobrązowe włosy które rozczesała.Spływały jej do łopatek.Zamknęła na chwilę oczy.Kiedy usłyszała kroki odwróciła się gwałtownie i zobaczyła opartego o drzwi wysokiego chłopaka.Miał czarne oczy i bladą prawie białą skórę.Przeczesał swoje ciemne włosy.
-Wynocha stąd zboczeńcu!-Wrzasnęła.
Spojrzał na nią zaskoczony.
-Że co?
-Jesteś głuchy?!
-Mam cię nieco doinformować o tym miejscu-Rzekł chłodno-Więc czy ci się to podoba czy nie jesteś na mnie skazana.
-Zacznę żałować że tu jestem...
-Możesz do siebie wracać,ja na pewno się ucieszę.
Uniosła jedną brew.
-Śnij dalej kretynie-Sol przeszła obok niego odpychając go.-A więc rób to co miałeś,chcę mieć to za sobą.
-Jesteś w obcym miejscu,powinnaś być milsza zważywszy że nikogo tu nie znasz.
-Oczekuje się ode mnie zabijania potworów a nie bycia miłą.
-Nieważne-Oparł się o ścianę-Za kilka minut skończą się ostatnie lekcje.Na wieczór lepiej zostań w pokoju.Jutro po sprawdzeniu twoich umiejętności wytłumaczę co i kiedy będziesz miała robić-Urwał na chwilę i uśmiechnął się kpiąco-O ile w ogóle przejdziesz test.
-O to się nie martw bo się zdziwisz.
-Zostawiam cię już-Wyszedł ledwo na nią patrząc.
-Ile tu miłych ludzi-Sol przewróciła oczami-Już lubię to miejsce.
Wyjrzała przez okno.Cały teren akademii otaczał las.Na dziedzińcu nie było widać żywej duszy.
Położyła się na łóżku,założyła słuchawki i puściła muzykę.
Matka Sol umarła dy ta miała dziesięć lat,wtedy to zamieszkała u babci.Ojciec zostawił je gdy miała zaledwie dwa latka.Jej matka mówiła że najpewniej zginął.Chyba nie chciała pogodzić się z myślą że mężczyzna którego kochała zostawił ją.Tak po prostu.
Sol dobrze się czuła u babci,jednak postanowiła że musi zmienić coś w swoim monotonnym,nudnym życiu.Dlatego teraz jako dziewiętnastolatka przyjechała do akademii by w końcu zrobić to co chciała od dawna.Zostać zabójczynią.
Do pokoju weszła zielonooka dziewczyna.Jej jasne,miedziane włosy splecione zostały w warkocza.Miała nieskazitelną cerę.Ubrana była w mundurek,białe podkolanówki,ciemną spódniczkę,koszulę,granatową marynarkę.
Sol zdjęła słuchawki.
-Hej-Dziewczyna uśmiechnęła się nieco zakłopotana-Jestem Katrina.
-Cześć,jestem Sol.
Katrina odłożyła torbę na podłogę i usiadła na łóżku.
-To ty masz być tą nową łowczynią?-Zapytała zaciekawiona.
-Tak,jutro mam przejść test.
-Nie jestes czasem za młoda?-Katrina spojrzała na nią nieco krytycznie-Zwykle łowcy są starsi.
-Poradzę sobie-Sol wzruszyła ramionami.
-Okej-Powiedziała dziewczyna biorąc kosmetyczkę do ręki i idąc do łazienki.
Kiedy Sol usłyszała szum wody wyciągnęła spod ubrań kopertę i po raz kolejny przeczytała list.Długo patrzyła na małe,staranne pismo na kremowym papierze.Schowała list i usiadła po turecku na łóżku.
Katrina przebrana już w piżamę przeszła przez pokój,ułożyła się na łóżku i przykryła kołdrą.
-Lepiej nie siedź zbyt długo,na jutro musisz być wypoczęta.
Sol wbiła wzrok w podłogę i pokiwała głową.
* * * *
Naprawdę nie wiem dlaczego postanowiłam pisać na blogu.Dlaczego nie mogłam po prostu tak jak dotąd pisać opowiadania w zeszycie.Nie wiem.Ale już to zrobiłam.Stało się.
Wstydzę się trochę,to co napisałam jest beznadziejne.Kiedy teraz jeszcze raz przeczytałam ten rozdział stwierdzam że jest beznadziejny...Ah...
W każdym razie może się spodoba.Jeśli chcielibyście żebym napisała to w 1 os. mogę to zrobić,sama się zastanawiam czy nie byłoby lepiej.Zwłaszcza że łatwiej byłoby napisać myśli Sol.A uwierzcie,w głowie Sol dzieją się różne rzeczy...I krążą różnee myśli.Spróbuje chyba napisać niedługo jeszcze jeden rodział pierwszy ale drugi,w 1 os. Jeśli bardziej wam się spodoba to będę pisać już jako Sol.
Mam nadzieję że ten tekst nie był taki zły...
Pozdrawiam xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz